Zagłębiem białych sauvignonów w Słowenii jest wschodni region winiarski – Podravje, a zwłaszcza Styria. Jednak sama odmiana wywodzi się z francuskiego regionu Bordeaux, który ma cieplejszy klimat niż Styria. Ciemne bordoskie odmiany (merlot, cabarnet sauvigon) w Słowenii uprawia się jedynie w Primorju, gdzie jest najcieplej. Również sauvignon blanc jest uprawiany na Primorskiej, choć nie jest tam tak popularny jak lokalne białe szczepy: rebula, malvazija, zelen, pinela.
Dlatego z zaciekawieniem sięgnąłem po sauvignon 2018 z Doliny Vipawy. Wino przywiózł mi przyjaciel z lokalnego festynu gdzieś nad Vipawą. Producentem jest rodzina Valič i jest to chyba już wymierający gatunek winiarzy. Przynajmniej w Słowenii. W ostatnim czasie producenci coraz poważniej podchodzą do kwestii promocji i reklamy. Estetyczne i przejrzyste strony internetowe, konta w social mediach, nowe etykiety, profesjonalne sesje zdjęciowe. Ale nie u rodziny Valič. Etykieta wygląda jak zrobiona w latach 90tych XX wieku, a w Internecie w ogóle nie istnieją. Sieciowe widmo. Tym lepiej dla mnie, pomyślałem, zawsze byłem stronnikiem niewielkich winnic, gdzie wino produkuje się tradycyjnie w sposób rzemieślniczy, a nawet półprofesjonalny, gdzieś między siewem zboża i hodowlą prosiąt. Tak jak dawniej. Romantyzm agrarny.
Wino jest z gatunku tradycyjnych sauvignonów, tzn. jest świeże, owocowe i trawiaste. Szczerze mówiąc przypomina mi bardziej jakiś styryjski šipon (furmint) lub laški rizling (welschreisling). Nie ma tu dojrzałych aromatów, jest ostro i wyraziście. No i śródziemnomorskie słońce nie daje o sobie zapomnieć. Wysoki stopień alkoholu (prawie 14%) jest wyraźnie wyczuwalny, a kwaskowość nie do końca przykrywa ostre aromaty ziołowe. Nie pomaga nawet mineralność, która w styryjskich winach wzmacnia świeżość, a tu dodaje pikanterii. Smak jest średnio długi, kończy się przyjemnym owocem, ale echo dość płaskie i pikantne. Ewidentnie przydałoby się mu jeszcze poleżeć żeby wygładzić te kanty.
W sumie niezłe świeże wino, choć akurat takich szukałbym raczej we wschodniej Słowenii. Trochę stoi na rozdrożu między owocową świeżością i pikantnymi aromatami ziół. Nie bardzo wie w którą stronę się udać. Myślę, że jego charakter sprawdziłby się do ostrych serów i suchych wędlin. Choć chyba lepiej byłoby, gdyby zamiast uparcie próbować robić świeże wina z owocowym aromatem iść za charakterystyką terrioru i pokusić się o bardziej dojrzałą formę. Tak jak robi to już większość producentów w Primorju. Mimo wszystko wielki plus za upór trwania wbrew ekonomicznej logice.