Zimny i deszczowy maj zniechęcał do podróży. Początek czerwca przyniósł wreszcie długo oczekiwane słońce i ocieplenie. Roje pszczół, winnych blogerów i podróżniczych influencerów ruszyły do roboty. Również ja wyleciałem na swoją słoweńską łączkę, tym razem w jej południową część. Odwiedziłem festiwal wina w Sevnicy poświęcony jednej odmianie winorośli – modrej frankinji (blaufränkisch).
Słoweńskie winne festiwale mają do siebie to, że organizuje się je zwykle w zamkach, pałacach lub klasztorach. Nie inaczej było i tym razem. Prezentacja festiwalowych win odbyła się na zamkowym dziedzińcu, gdzie swoje wina prezentowało 25 producentów. Były to wina najlepiej ocenione podczas konkursu tej odmiany. Dominowali krajowi producenci, wśród wystawiających znalazła się jedna winiarnia z Austrii oraz jedna z Węgier. Właśnie węgierska winnica Bodri ze swoją kékfrankos 2016 Faluhely Gurovica wygrała tegoroczny konkurs.
Niby festiwal wina, a jednak rodzinny piknik
O Sevnicy pisałem już na swoim blogu oraz dla Tygodnika Powszechnego. Jest to niewielkie miasteczko leżące nad rzeką Sawą, która oddziela historyczne krainy: Styrię i Dolną Krainę. Miasto miało swoje pięć minut światowej sławy po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta USA. Pierwsza dama USA, Melania, pochodzi właśnie z Sevnicy. Wówczas lokalne władze liczyły na wielki turystyczny boom i nową gałąź turystyki – melaniomanię. Okazało się jednak, że Melania nie zamierza promować rodzinnego miasta, uznając zapewne, że prowincjonalna mieścina, gdzieś na peryferiach Europy nie pasuje do jej starannie pielęgnowanego image.
Na szczęście okolica dysponuje jeszcze jedną gwiazdą światowego formatu. Jest nią odmiana winorośli o nazwie blaufränkisch. Podobnie jak Melania, jest znana na całym świecie, a mało kto wie, że pochodzi ze Słowenii. Słoweński rodowód modrej frankinji udowodnili genetycy z niemieckiego Instytutu Juliusa Kühna w Geilweilerhofu w 2016 roku.
Tym razem pogoda dopisała
Modra frankinja bywa nazywana pinot noir Europy Wschodniej. Głównie ze względu na pełny i owocowy bukiet oraz delikatny i miękki smak. Taka była na przykład modra frankinja z winnicy Pečarič, która wygrała konkurs w Sevnicy w zeszłym roku. Tym razem postawiono na ostry smak beczki. Zwycięskie wina, zarówno w kategorii win dojrzałych jak i świeżych (rocznik 2018), to najlepsze przykłady całkowicie odmiennego podejścia komisji oceniającej w tym roku. I to nie tylko w Słowenii. Wiele prezentowanych podczas festiwalu win zostało nagrodzonych również na Decanterze, zdobywając srebrne i brązowe medale. Widocznie trend odwraca się od świeżych i miękkich win. O ile nawet mocne taniny mi nie przeszkadzają w cięższych winach jak np. w cabernet sauvignon, to w modrej frankinji trzeba być bardzo ostrożnym z ich obecnością. Wydaje mi się, że akurat to wino nie za dobrze znosi nadmiar drewna. Taniny niezupełnie harmonizują się w strukturze tej odmiany. Pozostają trochę z boku głównych aromatów. Najradykalniejszym przykładem takiego wina była modra frankinja rocznika 2018 ze świetnej winnicy Prus. Wino to zwyciężyło konkurs w kategorii win młodych. Moja znajoma z kolei, która jest międzynarodowym sędzią (m.in. Concours Mondial de Bruxelles i Concours Mondial du Sauvignon) stwierdziła, że takiego wina nie powinno się wręcz pokazywać publiczności. Zresztą sam producent przyznał, że to wino będzie wypuszczone na rynek dopiero za trzy lata, kiedy dojrzeje i zeszlachetnieje. Prus prezentował także modrą frankinję z rocznika 2016. Ta z kolei była bardzo przyjemna i harmoniczna, a taniny się zaokrągliły i wkomponowały w strukturę wina.
Poziom win na festiwalu był bardzo wyrównany, a charakter prezentowanych win modra frankinja zbliżony. Według mnie najciekawsze były modra frankinja 2016 z winnicy Prus oraz modra frankinja 2007 z winnicy Jelenič. Oba wina zachwycały miękkością i elegancją. Skomponowane niczym najlepsza symfonia. Zwłaszcza wino od Jeleniča, choć 12-sto letnie, zadziwiało wciąż owocową świeżością. Dobry przykład jak wysoki potencjał ma modra frankinja do starzenia.
Na festiwalu można było również spróbować najlepszych cvičków
Na festiwalu winiarze mieli możliwość zaprezentowania jednego dowolnego wina, bez względu na rocznik i odmianę. Tu najlepsze wrażenie zrobiły na mnie wina białe. Z winnicy Albiana wspaniałe wino musujące, wyprodukowane jako brut metodą klasyczną. Jego skład to 70% chardonnay oraz 30% kraljevina. Kraljevina to chorwacka odmiana winorośli, która jest tradycyjnie uprawiana w regionie Posavje. Stanowi jeden ze składników tradycyjnych win kupażowych regionu. Musiak od Albiany zachwycił mnie miękkością i delikatnością bąbelków. W smaku wino dojrzałe i pełne, choć budowy raczej lekkiej i aksamitnej. Bardzo ciekawa penina. Kolejną perełką było wino kupażowane z winiarni Marof o nazwie Beli križ. Świetnie zbalansowane. Pełne, długie i świeże jednocześnie. Wino, które ma charakter i moc.
W drodze na pociąg zdążyłem machnąć autoportret
Święto modrej frankinji trwało jeszcze w najlepsze, niestety ze względu na rozkład pociągów musiałem opuścić imprezę wcześniej. Niczym Kopciuszek wybiegłem z zamku, spiesząc się na stację kolejową. Całe szczęście, że nie zgubiłem obuwia. Kierunek w którym zmierza modra frankinja zastanawiał mnie jeszcze w czasie podróży. Widocznie rynki zagraniczne chcą mieć pikantne wina i basta! Na pocieszenie zapukałem jeszcze do starego znajomego winiarza-hobbysty. Kupiłem trzy butelki oldschool’owej świeżej frankinji jako odtrutkę na najnowsze trendy narzucane przez winiarskich specjalistów.