SlovVine

Winiarski Blog Roku 2019 magazynu "Czas Wina"

Niebieska królowa

Poranek nie zachęcał do podróży, a tym bardziej do ciężkiej pracy, która nas czekała. W dolinach rozłożyła się gęsta mgła, w górach nisko zawisły chmury. Zapowidzi meteorologów były lepsze niż rzeczywistość zastana o poranku, więc uzbrojeni w nadzieję na promienie słońca wyruszyliśmy w stronę Kozjenska. Jest to jeden z winiarskich podregionów Podravja, najbardziej na południe wysunięta część Styrii. Kozjensko to pogranicze. Niedaleko zaczyna się Dolna Kraina (Dolenjska), a na wschodzie biegnie granica z Chorwacją. Winiarze z tego regionu, podobnie jak ci z Dolnej Krainy, tradycyjnie wytwarzali cvička, specificzne słoweńskie cuvee (miesza się szczepy białe i czerwone). Jednak w 2001 roku winiarze z Dolnej Krainy zarezerwowali cviček jako produkt regionalny. Obszar gdzie cviček jest cvičkiem ograniczono do Posavja. Kozjensko znalazło się w nowej sytuacji. Wielu winiarzy przestało mieszać szczepy białe i czerwone i z korzyścią dla wina rozpoczęli własną historię. Okazało się, że jeden ze sładników cvička jest doskonałym winem sam w sobie. Chodzi o czerwoną „niebieską frankówkę” (modra frankinja). Szczep ten nie ma polskiej nazwy, używa się u nas nazwy węgierskiej – Kékfrankos. Jest to bardzo ciekawe w smaku wino wytrawne. W Słowenii uznane, obok terana, za najlepsze wino czerwone. Kozjensko w krótkim czasie stało się „królestwem” tego szczepu, dając wiele nagradzanych win najwyższymi wyróżnieniami (tzw. złote medale – nieosiągalne dla cvička).

Celem naszej wyprawy była winnica Rudiego Strnada. Rudi jest hobbystą. Należy do lokalnego stowarzyszenia winiarzy. Jego wina uzyskały szereg nagród i wyróżnień. Te brązowe i srebrne zdobywał każdego roku, od kiedy wsąpił do stowarzyszenia. Najwyższe (złote medale) przyszły  za „niebieską frankówkę” w 2007, 2009 i 2011 roku. Cuvee czerwone i białe doczekały tego wyróżnienia w 2011 roku. Rudi o winie wie wszystko, winnicę zna jak własne dzieci (a może i lepiej), potrafi opowiadać o winie godzinami. Okazuje się również, że jest czytelnikiem Sienkiewicza, dobrze orientuje się w historii Polski i (jak większość Słoweńców) darzy nasz kraj wielką sympatią.

Póki co, wina Strnad, choć najwyższej jakości, sprzedawane są w cenach okazyjnych. Sytuację próbuje ratować syn Rudiego, Borut. Wraz z przyjacielem zaplanował logo winnicy, wzór etykiet, ale ojca interesuje tylko praca przy winie, a nie marketingowe zabiegi. Jednak w Słowenii jest wielu producentów doskonałego wina, aby uzyskać dobre ceny, należy być rozpoznawalnym. Mocno trzymam kciuki za powodzenie projektu Boruta, gdyż winnica rodziny Strnad to miejsce, gdzie wino znaczy więcej niż chemia i pieniądze. Dla Rudiego to całe życie. Dlatego też nie mogłem odmówić Borutowi, gdy zadzwonił do mnie z zaproszeniem na winobranie.

Niestety, czas trgatev przypadł na zimny, pochmurny dzień. – Nie jest źle – pocieszał Borut, gdy już pewnym było, że słońca tego dnia nie zobaczymy – w słoneczny dzień zjadłyby nas osy, bardzo ich dużo w tym roku. Po przyjeździe na miejsce, winobranie rozpoczęliśmy od pożądnego śniadania i wina. Po śniadaniu gospodyni postawiła na stole ciasta i zaparzyła kawę. Podczas gdy my zagrzewaliśmy się do pracy (za pomocą likierów domowej roboty), Rudi i Borut poszli do winnicy ustalić plan pracy. Następnie zostaliśmy podzieleni na dwie grupy, wyposażeni w sekatory, wiadra i poinstruowani jakie owoce zbierać. Przez następne godziny obieraliśmy białe winogrona, następnie czerwone. Rudi znikł w piwnicy, gdzie zaczął wyciskać sok z owoców, tzw. mošt. Sok z białych winogron musi poczekać jeden dzień w cysternach zanim doda się drożdże, czerwony fermentuje się od razu. Borut został w winnicy, aby praca przebiegała sprawnie. Pracę przerywaliśmy od czasu do czasu kosztując wina i domowych wypieków. Winobranie zakończyliśmy pod wieczór. Gospodarze przygotowali kolację, której nie powstydziłaby się niejedna pierwsza komunia w Polsce. Zmęczenie dało o sobie znać, wszyscy jedli w milczeniu. Z sąsiedniej winnicy dobiegały dzwięki harmonii, widocznie wcześniej skończyli i zaczęli świeto. Muzyka z czasem nikła w mroku. Dzień się skończył.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Informacja

This entry was posted on 8 października, 2013 by in Enoturystyka and tagged , , , , , , , , , , , .
Follow SlovVine on WordPress.com

Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.

%d blogerów lubi to: