
Wiara w przesądy, wróżby i uroki jest nieodłącznym elementem ludowego folkloru. Myślenie magiczne jest bardziej powszechne niż nam się wydaje. Dla szczęśliwego losu, dawniej noszono almulety (niektórzy wciąż to robią) i rzucano uroki, jednak niepokój odnośnie przyszłości niezmiennie tlił się z tyłu głowy. W końcu licho nigdy nie śpi. Aby poznać przyszłość chętnie oddawano się w ręce wróżek i wróżbitów. Szczególnym dniem dla wróżb była wigilia św. Andrzeja, tzw. andrzejki. Wówczas to panny na rozmaite sposoby, próbowały odsłonić kotary przyszłości, aby poznać swój los w miłości. Wróżby z wosku i fusów są dziś już tylko formą zabawy. Co innego wróżenie z kieliszków. Tu temat jest już poważny.

Wróżenie z kieliszków, w odróżnieniu od wcześniej wspomnianych metod, odnosi się jednak nie do przyszłości, a do przeszłości. Fachowo nazywa się to degustacją w ciemno. Uczestnicy degustacji nie wiedzą jakie wina będą pić, muszą to „wyczytać” ze swoich kieliszków. I tu mamy specjalną grupę ludzi, którzy niczym wróżbici i guślarze, widzą więcej. To sommelierzy, którzy z racji wykonywanego zawodu mogą szybko odgadnąć szczep, region i rocznik wina. Dla wszystkich pozostałych, taka degustacja jest raczej formą zabawy, choć w głębi duszy każdy ma nadzieję na dobry rezultat.
Uczestnictwo w takiej zabawie jest bardzo cennym doświadczeniem. Choć nie chcemy się do tego przyznawać, to każdy z nas ulega marketingowym sugestiom. Degustacja w ciemno niweczy ciężką pracę speców od promocji i czasem zdarza się, że przysłowiowy król okazuje się nagi. Tak było w czasie pamiętnej degustacji paryskiej, kiedy to wielkie francuskie etykiety przegrały z kalifornijskimi winami.

Kiedy więc dostałem zaproszenie na andrzejkową degustację, nie zastanawiałem się długo. Tematem degustacji były wina ze szczepu rebula. Do odgadnięcia pozostawało jednak wiele innych informacji: stopień alkoholu, region oraz cena detaliczna. Każdy z uczestników oceniał też wino w skali 100 punktowej. Oceny win odartych z etykiet mogą czasem zaskakiwać, lecz to jest właśnie celem takich degustacji.
Do degustacji mieliśmy 9 win odmiany rebula z Collio (Włochy), Doliny Wipawy oraz Wzgórz Gorycjańskich. Ich ceny detaliczne były z przedziału 10€ do 50€. To wszystko, co wiedzieliśmy o czekających nas próbkach. Czy degustatorzy-amatorzy odgadliby, które z win było wyceniane najwyżej? Czy pijący niemal wyłącznie krajowe wina Słoweńcy, będą w stanie odkryć narodowe skarby i oddzielić włoskie przybłędy? Czy piszący te słowa potrafi odróżnić terrior Wzgórz od Doliny, którą w końcu zamieszkuje? Z niecierpliwością czekaliśmy na butelki.

Degustacja trwała około 3 godzin. Wszyscy byli zaskoczeni różnorodnością win, które przecież powstały z tej samej odmiany i z relatywnie podobnego siedliska. Moi towarzysze, chwalili świeższe próbki, grymasząc na dłużej macerowane wina. Widocznie moja obecność nieco zakłóciła ocenę, ponieważ wszystkie trzy wina pomarańczowe oceniłem bardzo wysoko.
Rezultaty, będące średnią oceną wszystkich uczestników, były dość zaskakujące. Po pierwsze, nikt nie trafił z ceną najdroższego wina. Wszyscy zgodnie myśleliśmy, że chodzi o najbardziej „hipsterskie” wino całej degustacji, które ostatecznie dostało najsłabsze oceny. Niespodziewanie jednak, najdroższe wino, zyskało najwięcej punktów i wygrało degustację, choć nikt nie był gotów zapłacić za nie żądanych przez producenta pieniędzy. Z Collio było tylko jedno wino, które uplasowało się w środku stawki, choć przeze mnie zostało ocenione dość nisko.

Ze wszystkich próbek rocznik udało mi się trafić w trzech przypadkach (jedno wino było bez kontretykiety, nie wiadomo więc którego rocznika próbowaliśmy). W każdym przypadku wino okazywało się starsze niż mi się wydawało, co dobrze świadczy o rebuli jako szczepie długo utrzymującym się w odpowiedniej kondycji. Podobnie było z odgadnięciem zawartości alkoholu. Udało mi się to zaledwie w trzech przypadkach. Najczęściej myliłem się o 1 punkt procentowy w dół. Rzeczywista zawartość była wyższa, choć nie można było wyczuć tego w winie. 2:0 dla rebuli. Lepiej poszło mi z odgadnięciem siedliska. Tu 5 odpowiedzi było prawidłowych. Trafiłem nawet Collio, choć dwukrotnie oznaczyłem tak także słoweńskie wina. Tylko jedna próbka z Włoch całkowicie mnie zaskoczyła, myślałem, że spróbujemy więcej włoskich win. Ceny nie trafiłem ani jednej… Choć za niektóre wina byłem gotowy zapłacić więcej niż oczekują producenci.
Poniżej lista win według średniej z ocen wszystkich uczestników, w nawiasie moja ocena:
1 Ščurek Rebula UP 2018, Wzgórza Gorycjańskie (93pkt.)
2 Klet Brda de Baguer Rebula 2019, Wzgórza Gorycjańskie (93 pkt.)
2 Zaletel Cursò Rebula single vineyard Vrh 2021, Wzgórza Gorycjańskie (87 pkt.)
4 Grof (bez kontretykiety), Dolina Wipawy (89 pkt.)
5 Due del Monte Ribolla gialla 2021, Collio (90 pkt.)
6 Guerila rebula 2020, Dolina Wipawy (93 pkt.)
7 Pasji rep Moser rebula 2020, Dolina Wipawy (94 pkt.)
8 Ferdinand Epoca rebula 2021, Wzgórza Gorycjańskie (90 pkt.)
9 Lavrenčič rebula 2018, Dolina Wipawy (93 pkt.)
Pozazdrościć takich Andrzejek 🙂
Nic straconego w przyszłym roku 😉