W czasie nauki języka chyba najbardziej zabawne jest odkrywanie tzw. „fałszywych przyjaciół”. Efekt ten występuje, gdy słowo w języku, którego się uczymy, brzmi podobnie do naszego ojczystego, ale znaczenie jest odmienne. Zabawa ta jest jeszcze większa przy nauce języków słowiańskich, ponieważ są one na tyle podobne i odmienne jednocześnie, że gdyby zebrać je wszystkie, śmiechu nie byłoby końca. I tak, np. uśmiech zapewne pojawia się na twarzy przeciętnego Chorwata, gdy jadąc na narty do Austrii lub Włoch przejeżdża przez obwodnicę Lublany. Jego oczom ukazuje się wielka tablica z napisem „Ljubljana – zahod”. Dla nas bardzo jasne i właściwie bez podtekstów. Chorwat jednak widzi sprawę nieco inaczej. „Zahod” to po chorwacku „kibel” (lub nasz „wychodek”). „Zachód” to z kolei „zapad” (podobnie zresztą jak w czeskim i słowackim).
Wróćmy do słoweńskiego słowa „vinjen”, które jednoznacznie kojarzy się z polskim „winien”. No i mamy podwójne rozczarowanie, gdyż „vinjen” nie określa ani winowajcy ani dłużnika. W znaczeniu winowajcy, „winien” to „kriv” (od „krivda” czyli „wina” sic!). Dłużnik z kolei jest „winien” czyli po słoweńsku „dolžen” (ma dług – „dolg”).
W takim razie słowo „vinjen” musi mieć konotacje z winem (w sumie jeśli to blog o winie, oczywista sprawa). Znaczy to po polsku: „pijany”, czy też bardziej dosłowenie „odurzony winem”. Jest to bardziej poprawne, gdyż w słoweńskim występuje więcej stopni odurzenia alkoholowego. Mamy więc: „pijan”, „vinjen” i „nažgan”.
„Pijan” wiadomo, od piwa. W Polsce można powiedzieć „podchmielony”. „Vinjen” jest używany najczęściej w języku oficjalnym i w krainach winorodnych. Wyrażenie „nažgan” pochodzi od nazwy mocnych alkoholi (wódki, brandy, šnops, likiery, whisky itp.), po słoweńsku są to „žgane pijače” (palące napoje). Interesujące jest to, że stopień zawartości alkoholu odpowiada stopniowi utraty kontaktu z rzeczywistością. Najmniej odurzony jest „pijan”, nieco bardziej „vinjen” natomiast problem ma ten (a z pewnością bedzie go mieć kolejnego dnia), który jest „nažgan”. Przy słoweńskich winach z powodu ich jakości, bardzo łatwo jest zaliczyć kolejne stopnie wtajemniczenia. Jednak lepiej poprzestać na wesołym „vinjen” niż być winnym głupot popełnionych nie całkiem świadomie.